Weterynarze: Chipy i odpryski kostne

W dzisiejszych czasach panuje tendencja do jak najszybszego rozpoczęcia pracy pod siodłem przez młode konie - prospekt hodowlany czyh sportowy wymusza niejako na właścicielach koni wczesne rozpoczęcie zajeżdżania. Standardem są pokazy i przeglądy hodowlane, w których udział biorą konie 3 czy 4 letnie; pamiętajmy jednak, że z punktu widzena anatomii to ciągle... dzieci. Konie rosną i rozwijają się nierzadko do 7 roku życia, wtedy też zmienia się struktura ich aparatu ruchu: kości wydłużają się, stopniowo zastępując tkankę chrzęstną. Warto pamiętać, iż młode konie są elastyczne i energiczne, ale tak naprawdę ich ciało jest bardzo wrażliwe i podatne na urazy - zbyt wczesne wdrożenie obciążeń w postaci ciężaru jeźdźca nierzadko skutkuje powstawaniem nieprawidłowych struktur w stawach, jakimi są tzw.chipy.

Chipy to nic innego jak fragmenty chrzęstne, które nie uległy skostnieniu i zostały oddzielone od powstającej kości. Przyczyny są różne, ale w dużej mierze to zasługa przeciążenia młodego organizmu końskiego i uszkodzenia delikatnych struktur; chipy zdarzają się jednak nawet u koni, które nie miały dotąd kontaktu z człowiekiem, wówczas mówimy o genetycznych predyspozycjach (dlatego warto badać nawet konie niezajeżdżone!).

Takie elementy obce zazwyczaj umiejscawiają się w stawach, powodując kulawizny, opuchniznę oraz ból z powodu przewleklego stawu zapalnego; większe fragmenty mogą nieodwracalnie uszkodzić staw, jeśli nie zostaną w porę zdiagnozowane i usunięte. Operacje usuwania chipów sa wykonywane w dzisiejszych czasach niemal rutynowo - w stajniach handlowych wiele koni ma wykonywane zdjęcia rtg przed rozpoczęciem pracy pod siodłem. W razie potrzeby szybko przechodzą operację i w ciągu następnego roku, po rekonwalescencji, są przygotowywane do zajeżdżenia; młody organizm ma wysokie zdolności regeneracji, dzięki czemu przywracana jest właściwa praca stawu. 

Odwlekanie operacji bądź brak wiedzy o chipach w stawie naszego zwierzaka (np. z powodu braku badań przy kupnie) jest niestety wręcz gwarancją pojawienia się kulawizny w przyszłości, a finalnie nawet i wykluczeniem konia z użytkowania. Zdarzają się przypadki, że właściciele świadomie rezygnują z operacji z różnych powodów, ale taka decyzja niesie za sobą ogromne ryzyko - warto zasięgnąć opinii kilku lekarzy weterynarii, którzy specjalizują się w chirurgii i ortopedii.