Oczywiście, nikt Ci tego nie zabroni i jest to możliwe, natomiast warto się zastanowić - czy wygodne i jak to wygląda ze strony prkatycznej. Jeśli np. jedna z Was nie będzie mogła dalej na niego płacić - to co wtedy? Po pierwsze koń ciągle jest częściowo jej, więc jak załatwić sporne kwestie finansowe? Po drugie: druga osoba nagle zostanie bez wsparcia finansowego i będzie musiała wszystko płacić sama, a przecież nie na to się umawiała. Dużym problemem mogą też być różnice zdań: jedna chce z wędzidłem, druga bez; niech koń wychodzi na pastwisko na jak najdłużej vs. niech lepiej zostanie w boksie; co z odpowiedzialnością, gdy coś mu się stanie? Np. zakuleje, dostanie kolki: czy jeśli będzie niejasne, z jakiego to powodu, nie zaczną się oskarżenia lub czy druga osoba nie będzie wymagała pokrycia kosztów? No i co zrobicie, gdy za 10 lat każda zechce się wyprowadzić gdzie indziej?
Trochę pesymizmu wtrąciłam na początek. :p Myślę jednak, że dobrze przemyślana i spisana umowa może dawać jakąś pewność (wiem, przyjaciółka, ale koń żyje długo, nigdy nic nie wiadomo). Natomiast ja bym proponowała kupienie konia przez jedną z Was na wyłączność i dzierżawę konia np. 3 dni w tygodniu za określoną cenę: prawnie też jest bardziej przejżyście. :)