Witam. Wczoraj był mróz i ja wiadomo ziemia była twarda. Od dłuższego czasu moja klacz stała w boksie niewyprowadzana na padok ze względu na jego rozbudowę. Postanowiłam zabrać ją na krótką przejażdżkę, bo była coraz bardziej nieznośna. Wracając jechałyśmy polną drogą na której był wysypany gruz( i generalnie wszystko inne: odłamki płytek ceramicznych, gipsowych itp) Nie było by problemu, bo jechałam obok łąką, gdyby mi się koń nie wystraszył i nie skoczył na tą drogę. Chwilę nią przebiegła i zaraz ją uspokoiłam. Po powrocie do domu było wszystko ok. problem w tym że dziś rano jak poszłam do niej dać jeść to zauważyłam że w ogóle nie staje na prawą przednią nogę... Zbadałam sprawę i zobaczyłam, że zranione kopyto. Nie jest ono całkiem odłamane ale widać, że pękło, a skoro nie staję całkiem na nodze lub wspiera się przednią częścią kopyta to znaczy że rana głęboko. Co mam teraz robić? Chciałam od razu wezwać weta, ale tat powiedział żeby poczekać i że to( tak jak z zadartym za mocno paznokciem) i że powinno samo się zagoić. Boję się że przez ten ,,czas gojenia" może sobie nadwyrężyć staw tej drugiej nogi lub że wda się zakażenie. Co wy o tym wszystkim sądzicie