Witam :)
Bardzo możliwe, że taki wątek już powstał, ale uważam że każdy przypadek jest indywidualny, dlatego opisuję swoją sytuację.
Mój przyjaciel to ogierek, 3-letni wielkopolak. W tereny chodzi sam, ogólnie jest koniem mądrym i odważnym. Do czasu aż ma przejść przez drogę lub most. Krowy to równiesz straaaaszne stworzenia. Najgorszym problemem jest jednak ten most, bo nie ma innej drogi żeby iść w teren. Początkowo, nie chciał przechodzić w jedną stronę, a z kolei z powrotem przechodził bez problemu. Jak zsiądę, złapię wodze i go przeprowadzę jest ok, idzie za mną jak taki osiołek. Z siodła za to nie da rady. Dodatkowo dzisiaj, jak spisał się w problematycznych miejscach które miał na trasie, tak nie chciał przejść przez most nawet w stronę domu, co do tej pory nie było problemem. Przechodzenie przez drogę też bardzo go stresuje. Ja rozumiem, że to młode zwierze, a co najważniejsze- stadne. Pod tym względem bardzo go podziwiam, że i tak w miarę bez problemu w te tereny chodzi. Od razu mówię, że nie chcę robić z nim niczego na siłę. Naczytałam się za dużo Robertsa, żeby teraz traktować go jakimś palcatem. Czytałam o sposobie ze starszym doświadczonym koniem, tylko problem w tym, że młody ma do towarzystwa tylko szetlandzkiego kucyka. Ewentualnie może udało by mi się zorganizować spotkanie ze znajomym, który ma konie, ale jeśli już to jest to możliwe tylko w weekend. A ten problem na dłuższą metę jest uciążliwy. Będę bardzo wdzięczna za wszelką pomoc i rady. To naprawdę fajny koń, więc nie chciałabym zrobić mu krzywdy, tylko jak najwięcej pomóc.
Z góry dziękuję.
Pozdrawiam :)