ok, może zacznijmy od tego, ze kazdy odkad zaczął jezdzic marzy o wlasnym koniu. Ze mna bylo podobnie. od jakis 2 lat prosilam tate o konia (zna konie, jezdzi [prawie sportowo xd] konno). tata przewaznie sie zgadzal ale stawial rozne warukni np. BOJ, dobre oceny itt.
ale dzis powiedzial to tak bardziej na serio
hmm... jezdze co prawda od roku ale w wakacje jezdzilam codziennie, wrzesien-styczen 1 w tyg a od lutego do teraz jezdzilam 3 razy w tyg na sportowym kucu (klasa P/u ,klasa L/s) i mysle ze duzo sie nauczylam
-skacze (rekord) 85 okser
-rozne figury uje
hmm... mysle ze wiecej niz BOJ ale mniej niz SOJ
z konmi przebywalam od dziecka wiec znam ich naturalne zachowania (godziny spedzone na padokach xdd )
ostatnio pracowalam naprawde z trudnym koniem (bryki,20 kolek galopu i taki hmmm.. jak ogier xd), ale odniosłam sukces
mam tez
oczywiscie mysle ze sama z koniem bym sobie nie poradzila bo tak krotkie doswiadczenie moze zepsuc konia a nie z nim wspolpracowac.
dlatego bd jezdzic z trenerem i wrazie co zawsze mi pomoze przy koniu.
padok mam
stajnie mam
placo-...ziemie mam xd
pieniadze mam
tylko pewnosci, umiejetnosci poradzenia sobie w razie nie przewidywalnych zachowan konia i doswiadczenia brak
wiec co o tym sadzicie?
ja osobiscie mysle ze jeszcze tak z pol albo rok ...
ale wy na pewno myslicie ze jestem slit qniareczka...
za nie uzasadnione odp dziekuje