Ubrać konia samemu? Zrobię to niezdarnie, ale dobrze, jedynie nie mam siły by dobrze dopiąć popręg.
Jazda samodzielna? Bez problemu, czasami nawet lepiej mi to wychodzi.
Spacerek po jeździe? Uwielbiam, klacz chodzi za mną, nie muszę nawet jej trzymać.
Wyciągnięcie tej klaczy z boksu? Masakra. O złapaniu z pastwiska nawet nie wspominam...
No to tak, ostatnio coraz częściej mam samodzielne jazdy na nowej dla mnie klaczy, klacz do przodu, czasami się płoszy, ale bardzo grzeczna. Poza boksem.
Od 2-3 miesięcy mam tak, że kiedy wchodzę do jej boksu ta stawia uszy i na mnie szarżuje.
Nie ukrywam, boje się. Gdy tylko na mnie "szarżuje" Zamykam drzwi od boksu dla obrony. Wiem że tak nie mogę,ale nie jestem w stanie tam wejść, chwycić ją za kantar i zacząć się z nią szarpać. Aż tak odważna nie jestem.
Właścicielka mówi mi, że ona tylko straszy i nigdy nic nie zrobi, ale i tak się boję.
Klacz niby boi się bata, mam go wziąć i ją straszyć? Tylko że to może poskutkować jeszcze większym atakiem w moją stronę.
Może mam ją skusić smakołykami? Chodź pewnie minie trochę czasu zanim podejdzie, ale co wtedy? Szybko podpiąć uwiąz i zacząć się z nią szarpać?
Klacz ma dwa wyjścia z boksu, jedno prowadzi na mały wybieg... wypędzić ją z boksu i złapać?
Według właścicielki tak będzie mi prościej...
Co powinnam zrobić? Nie złapie jej tak po prostu, jak to robią normalni jeźdźcy. Nie odważę się...
Z góry dziękuje :)