Mam pewien problem. Otóż jeżdżę do pewnej stajni od 5 lat i było elegancko, super itp, ale rok temu był taki czas, że przez pół roku nie mogłam tam przyjeżdżać, ponieważ zdrowie mi na to nie pozwalało, a po drugie nie czułam się tam jak wcześniej. Czułam się jak odrzutek mimo, że ludzie byli "mili" i "spoko". I od dłuższego czasu znów tam przyjeżdżam, mam nawet własnego konia, którego tam trzymam i znowu pojawia się problem. Ostatnio zdałam sobie sprawę, że czuję to samo co wcześniej jak pomyślę o tej stajni. Czuję się, że przyjeżdżam tam "bo muszę", a to dziwne, bo przyjeżdżam tam dla konia i dla znajomych. Czasem dziwnie się czuję jak robię coś z koniem z ziemi lub jak na nim jeżdżę (koń kupiony od nich ze stajni, może dlatego). Jest to stajnia typowo rekreacyjna (i większej mierze hodowlana) i zdaję sobie sprawę, że nie nauczę się tam skoków i chociażby tych trudniejszych rzeczy z ujeżdżenia (a to mnie kręci, a przy okazji mam konia, który się do tego nadaje, ale tam po prostu nie dam rady tego wykorzystać). Ostatnio było też tak (rozmowa moja z właścicielką):
- Nie wsiadasz?
- Chyba nie... Jakoś dziś tego nie czuję
- No wsiadaj. Kobyła potrzebuje ruchu.
I potem ciągle mi mówiła, że mam wsiąść, gdzie ja czasem naprawdę nie potrafię się oprzeć (szczególnie jej, bo chcę mieć dobre relacje). Denerwuje mnie to, bo teraz to tak naprawdę nie jej sprawa czy wsiądę na konie dziś czy jutro, czy popracuję z ziemi czy z siodła. I mam parę pytań:
1. Co zrobić ze stresem i z tym dziwnym uczuciem do stajni?
2. Czy zmienić stajnie, jeśli będzie taka możliwość?
3. Czy namówić rodziców na trzymania konia u siebie? (Tak są warunki, a nawet tata mi to kiedyś o dziwo proponował. Wiem, koń to nie zabawka. Potrafię się zająć koniem, wiem czego potrzebują itp., a wyjazdy itd się jakoś rozplanuje i pogada o nich)
Proszę o poradę, bo naprawdę mi na tym zależy. Chcę mieć plan na wakacje i na po wakacjach.