Od początku chciałabym tylko prosić o pominięcie tego postu osób , które tylko hejtują a nie pomogą tutaj . Zacznijmy od początku . Mam 17 lat , jeżdżę konno z jakieś 10 ? Coś koło tego . Od roku posiadam swoją klacz huculską w przydomowej stajni , razem z kucykiem . Klacz jest 7- letnia i gdy ją kupiłam była niezajezdzona , wszystkiego się bała oraz była czasami agresywna . Po 2 miesiącach pracy wszystko było super , chodziła już pięknie pod siodłem , nic jej nie było w stanie wystraszyć i nabrała do wszystkich zaufania . Niestety zdarzył się wypadek i złamałam nogę . Koń z racji tego że nie miał nikt na nim jeździć stal 2 miesiące bez ruchu jedynie od czasu do czasu lonża . Po zdjęciu gipsu , wszystko się zmieniło . Klacz znowu wszystkiego się zaczęła bać , gdy widzi siodło to zaczyna świrować , unosić ogon jak arab , zaczęła wyrywać się i uciekać podczas prowadzenia na uwiazie ( więc żadne spacery nie wchodzą w gre ) oraz zaczęła tulić uszy . Gdy będzie dłużej głaskania to zaczyna tulić uszy i odwracać się zadem i sobie pójść . Czasami jak pobiegam z nią po pastwisku to się nie zawsze zatrzymie i gdybym się nie odsunęła to by na mnie wpadła . Od tego czasu minęło już jakieś 5 miesięcy , pracuje z nią codziennie , spędzam z nią jak najwięcej czasu ale nic nie pomaga . Nadal jest jak jest . Sprawa jest również taka , że za rok czy dwa lata ona będzie na mnie za mała , a z takim charakterem i tym że nie przyjmuje siodła to raczej jej nikt nie kupi . A nie będę miała miejsca na 3 konie . Myślałam o trenerze , ale robiliśmy teraz remont stajni , nowe pastwiska i na razie rodzice powiedzieli że nie mają pieniędzy na takie wydatki . Co ja mogę zrobić ? Proszę o pomoc