Witam. Jeżdżę w stajni hodowlanej, trenerzy przyjeżdżają do osób prywatnych więc stajnia nie posiada koni rekreacyjnych. Hodują konie kaszubskie, ale mają również szetlanda (dlaczego to już nie istotne). Kuc był po wielu przejściach, ale prezes chciał żeby nie stał bezczynnie, ale sam nie ma czasu więc powierzył to stajennej, która przygotowuje też ziemniaki do wystaw (coś jak masztalerz), ale Ona uznała, że nie chcę mieć nic wspólnego z tym diabłem i tak stał. Kilka osób próbowało z nim pracy z ziemi, ale po razach sobie odpuszczali. Tylko ja byłam nieugięta i pracowałam z nim, a po jakimś czasie zaczęłam pracę z siodła (mam 12 lat i jestem bardzo niska). Łatwo nie było, ale powoli znów zaczął ufać ludziom i nie uciekał już na sam widok bata. Ostatnio do tej stajni przeniosła się kobieta z dwójką pięcioletnich dzieci. Od razu kucyk ją zaczarował, ale szybko wybiłam jej z głowy, żeby wsadzała na niego te swoje rozwrzeszczane bachory mówiąc o tym jaki to on ma charakter, ponieważ był to jeszcze czas kiedy potrafił kopnąć za zbyt gwałtowny ruch. Około dwóch i pół tygodnia temu przyjechał do mnie o rok młodszy kuzyn, który również jeździ. Zaproponowałam mu, żeby wsiadł i zobaczylibyśmy jak reaguje na oprowadzanki. Kuc był bardzo grzeczny i nie byłoby w tym nic złego gdyby nie to, że na maneżu była wtedy też tamta kobieta. Następnego dnia zobaczyłam jak oprowadza na nim swoje dzieci. Nie miałabym nic do tego, gdyby nie to, że One nigdy nie jeździły, a Ona skacze(!) na wypinaczach i martwym wytoku! No, ale cóż to nie mój koń, więc poza wymianą kilu zdań z stajenną nic nie mogłam zrobić. Byłam świadkiem jak próbuje z ziemi zmusić go do kłusowania z dzieciakiem na grzbiecie (warto nadmienić, że mnie rzadko udaję się to od razu zrobić z ziemi). Ciągnęła go za pysk w drugiej ręce trzymając bata. Wtedy miarka się przebrała. Zrobiłam zdjęcie, zaoferowałam pomoc (wrobiłam się w godzinne bieganie, zamiast jazdy na własnym koniu) i poszłam do stajennej. Powiedziała, że tak nie może być, ale Ona nie powie jej, że ma przestać z nim pracować, właściciela stajni nie interesuje jego los ponieważ kuc nie jest do końca ich, a ja mam jej to powiedzieć (mogę w imieniu stajennej, ale wolałaby nie). Moje pytanie: JAK?!