Moja sytuacja wygląda tak: moja koleżanka jeździ na koniach, a ja ostatnio zaraziłam się miłością do nich, i też chciałabym jeździć. Koleżanka (Julka) powiedziała mi, że uczęszcza do stajni Trybułowo. Dzisiaj byłam tam z rodzicami, żeby dowiedzieć się co i jak. Okazało się, że 1h jazdy kosztuje 50 zł. I to jest trochę drogo jak dla mnie :/ Ale na szczęście w Trybułowie można w zamian za pomoc dostać darmowe jazdy. Osobiście chętnie bym pomagała, tylko, że nie miałam jakiejś wielkiej styczności z końmi, więc nie wiem zbytnio co tam trzeba robić... I tu nasuwa mi się kilka pytań:
1. Moja mama niestety nie umówiła mnie na żaden konkretny termin na jazdę (pozdrawiam) i czy mogłabym w poniedziałek przyjść z pieniędzmi i spytać po prostu czy są terminy na poniedziałek? Czy coś? Nie wiem czy trzeba się umawiać.
2. Jeśli nie mam doświadczenia z końmi, to przyjmą mnie na wolontariat? Jula mi powiedziała, że nauczy mnie co i jak, ale i tak się stresuję, że mnie nie przyjmą bez doświadczenia :/
3. Jeśli (załóżmy) chodziłabym na wolontariat, to ile by musiało mniej więcej minąć, żeby dostać darmową jazdę?
4. A jeśli takowej nikt mi nie zaproponuje? Jak w takim wypadku podejść i się spytać o darmową jazdę? Bo dla mnie to jest trochę krępujące... że wyjdzie, że mi zależy na pieniądzach, a nie na koniach...
Błagam, pomóżcie, teoretycznie w poniedziałek mam iść pierwszy raz pomagać, ale się strasznie boję ;-;