Czasami strach nad nami góruje. Sama coś o tym wiem. Ale nie warto się poddawać. Wiadomo, że odrazu nie przezwyciężymy swego lęku. Przypomnij sobie, jaki teń koń był przed upadkiem, czy dobrze Ci się na nim jeździło... Jeśli sprawiało Ci to przyjemność, to masz pretekst, aby się nie poddawać i próbowac przezwycięzyć strach. Na początku nawet stępo-kłusem, ale to zawsze coś. Jeżeli siedząc na koniu się boisz, to wiadome jest, że jesteś również usztywniona, a w takim stanie trudno cokolwiek poprawnie zrobić na koniu. Należy starać się myśleć tak, jakby tego upadku w ogólne nie było. A jeżeli Cię nie słucha, to może należy się przyjrzeć własnemu dosiadowi? Chcąc zwolnić konia należy w szczególności pilnować tego, jak siedzimy. To właśnie dosiadem powinniśmy zwalniać konia, a ręka nie może być zbyt gwałtowna i szarpiąca, bo nieraz powoduje jescze większą panikę u konia. Czasem pomocne są również tz. półparady, lub ciasne wolty. A jeżeli chodzi o zrzucanie... Nie wiem, czy masz tu na myśli brykanie, ale jeśli tak, to konie dzielą się na 2 typy: brykające ze szczęścia i brykające wredne. Te pierwsze stosują to jako rozładowanie energii, a te drugie zaś w celu pozbycia się jeźdźca. Jeżeli koń, którego opisujesz bryka bardzo często i dość konkretnie, a Ty nie czujesz się pewnie, to możesz porozmawiać z instruktorem, aby przed jazdą móc np. przelonżować konia.
Pozdrawiam ;)