Mając 7 lat, za namową taty, pierwszy raz pojechałam do prawdziwej stadniny koni. Ogromne gniadosze zerkały na małą, przerażoną istotkę trzęsącą się od stóp do głów. Generalnie tego dnia odbyła się moja pierwsza lonża. Byłam zbyt przerażona by sama wyczyścić konia, więc mój pierwszy kontakt z tym zwierzędziem odbybł się na lonżowniku. Po pół godzinnych wygibasach w siodle stwierdziłam, że już zawsze chcę to robić. Od tamtego pamiętnego dnia nawet mój tata zapałał miłością do koni ;)
Każdy może wysłać nam swoją historię dotyczącą początków jeździectwa! Wysyłajcie je na nasz Princess'owy e-mail! :)