Chodzi o to, że zajmując się koniem osoba uzależniona np. od alkoholu, przestaje myśleć o nałogu. Musi być obowiązkowa i wie że jeśli ulegnie nałogowi to ucierpią na tym bogu ducha winne zwierzęta, a nie sam nałogowiec czy ludzie, którzy i tak nie maja na daną osobę wpływu. Konie sa bowiem bardzo wdzięcznymi stworzeniami skłaniającymi do empatii, często jednak efekt jest taki, że nałogowiec i tak pije, tyle że ma większe wyrzuty sumienia, a i tak go strach do koni puścić ( czyt. stajenni) :)