Ciekawi mnie jedna kwestia - wszyscy koniarze są przeciwko zadręczaniu zwierząt (co jest oczywiste) np pracujących przy krakowskich lub zakopiańskich dorożkach.
Czemu podobne podejście nie towarzyszy zawodom, kiedy to konie np muszą pobijać rekordy w skokach i zdarza się, że przy tym giną lub okaleczają się. Ostatni rekord w tej dziedzinie padł w 1949 roku i od tej pory rok w rok naraża się życie i zdrowie koni - po co?
WKKW to brzmi profesjonalnie i prestiżowo, a każdy wypadek jest oceniany jako "normalna rzecz w tak trudnych zawodach".
Czemu takie narażanie życia i zdrowia nie jest traktowane jako znęcanie się nad zwierzętami?