Pracuję z przyjaciółką z dwuletnią klaczą, uczymy ją pracy bez jeźdźca. Jednak jest parę problemów, Na lonży często zmienia stronę, kiedy tego nie chcemy, poza tym chodzi ładnie. Ale tylko w kłusie i stępie. Z galopem jest problem, Ona od razu wyciąga całe koło i zjeżdża na zewnętrzną. Poza tym zupełnie ignoruje nas, kiedy prowadzimy ją w ręku, nie chce kłusować, a czasem nawet ruszyć z miejsca. Nie reaguje na komendy słowne, nie boi się bata. (Spokojnie, nie lejemy jej po du*pie co pięć sekund.) Jeszcze inną sprawą jest to, że jeżeli nawet uda się ją ruszyć w ręku do kłusa (np. chcemy żeby przejechała cavaletti) zjeżdża na nas, i nigdy nie idzie prosto. Jak myślicie? Czy to my coś źle robimy, czy może koń nie wie o co nam chodzi? a może przyczyna jest inna? Klacz jest konikiem polskim, nie chodzi pod jeźdźcem bo jest za młoda. Jest bardzo ciekawska i chętna do współpracy, ale i tak jest z tym problem. Co myślicie o tej sytuacji? Jakie ćwiczenia możemy z nią wykonywać?