Hej, mam taki mały duży problem...a mianowicie:
Mój pierwszy galop był na koniu którego nie znałam...to jeszcze nic. Był on sportowej budowy. Pierwszy raz jeździłam na tak szczupły koniu i nie ukrywam, że musiałam się do tego przyzwyczajać. Dodatkowo instruktorów chyba coś sie pomyliło, bo przed pierwszym galopem ANI RAZU nie miałam ćwiczonego półsiadu w kłusie czy nawet stępie... W każdym razie mój pierwszy galop wyglądał tak:
Koń zagalopował. Ja przeszłam do półsiadu, a będąc w nim po raz pierwszy popełniłam standardowy błąd - pochyliłam się za bardzo...i poleciała na szyję. Na moje nieszczęście koń nie chciał się zatrzymać. Nie spadłam...ale bałam się następnego galopu. Nawet na innym koniu, którego dobrze znałam. Po prostu bałam się tego chodu...bałam Siwego na tyle, że zawsze popełaniłam ten sam błąd i lądowałam na szyję konia.
Pomogła dopiero chwilowa zmiana stajni. Wtedy udał mi się galop. Po 3 miesiącach wróciłam do starej stajni. Umiałam wówczas galopować. Niestety pojawił się problem...
A mianowicie przed zagalopowaniem się boję...czy w tej czy w innej stajni...czy na tym koniu, któremu ufam na tyle, że podczas czyszczenia swobodnie przechodzę za żaden czy na tym którego nie znam... A najgorsze jest to, że stres jest na tyle silny, że prawie nie czuję nóg. Ale gdy już koń przejdzie do galopu, a ja do półsiadu to stres znika...wszystko jest już dobrze.
Więc moje pytanie brzmi:
Jak pozbyć się stresu centralnie przed zagalopowaniem? W galopie już go nie czuję...