Zastanawiam się czy jest sens go kupić. To 23letni fiord. Jest zdrowy, energiczny i nie widać po nim jego wieku. Teraz mogę go widywać jakieś 3 razy do roku bo stoi za daleko żeby przyjeżdżać na weekend czy coś. Jeźdźcem zbyt dobrym nie jestem, stęp, kłus jest okej, mam świadomość tego co robię, potrafię wykonywać poprawnie ćwiczenia, w galopie trochę gorzej, ale myślę, że potrafiłabym sobie z nim poradzić na tyle, żeby go nie zepsuć, może nawet co nieco poprawić, no może poza galopem. Stałby u mnie w szkołce, gdzie jeździłabym też na szkółkowych koniach, bo nie chcę się ograniczać do jednego konia. Mogłabym u niego być jakieś 3-4 razy w tyg. Dla takiego dziadka to chyba odpowiednia ilość ruchu (stęp, kłus, galop, niskie skoki, podstawy ujeżdżenia, czyli ambitna rekre). Nie wiem jak z padokiem, bo teraz potrafi uciec i nie ma mocnych, jak wyjdzie na padok to będzie trzeba go odbierać z czyjegoś podworka, bo szybko się nudzi tym samym miejscem, a to ogrodzenie jest zrobione z tej białej linki, którą związuje się siano (dałby radę przgryźć).
Wiem, że długo jeszcze pod siodłem nie pochodzi, zaraz zaczną się problemy, ale mam pieniądze na utrzymanie go i nawet kiedy pod siodło by się nie nadawał, wciąż miałby zapewnioną opiekę.
I teraz pytanie, kupilibyście go na moim miejscu? Uwielbiam tego konia, chociaż dobrze znam jego wady i cieszę się jak dziecko kiedy do niego jadę.