Hejka. Wiem, że było wiele takich pytań, ale chodzi o to, że trzymałabym go w przydomowej stajni (oczywiście z innym koniem), może czasami moja młodsza siostra by na nim postępowała, pokłusowała, kowala mam po znajomości, więc tych kosztów nie wliczając. No i marchewki też mam w cenie, bo wychodzą za cenę nasion (mieszkam na wsi, mam ogromny ogród i dużo marchewek). A poza tym nie chcę tu komentarzy mówiących, że nie znam się na koniach, bo po prostu nie znam potrzeb Szetlandów. Aha, i nie piszcie, że nie powinnam mieć konia czy coś, bo mój tata, który jeździ około 30 lat strasznie mi pomaga, ale sądzi, że szkoda mu pieniędzy na kucyka.